Kochamy się, śmiejemy, kłócimy, krzyczymy, płaczemy i radujemy...
a w tle zegar cichutko tyka... bezustannie....

środa, 24 grudnia 2014

wtorek, 11 listopada 2014

Na szybko...

Witajcie

Miał być post o metamorfozie stolika kawowego... i kolejnych doświadczeniach z preparatami Americana... ale albo ze mnie fotograf do kitu, albo aura niesprzyjająca zupełnie - lub co najpewniejsze obie te rzeczy razem... w każdym razie - post sobie poczeka na nowe zdjęcia stolika, takie które w pełni oddadzą jego urok.

A dziś w zasępstwie na szybko - po roku ! od zakupu skrzynia na czasopisma zyskała kółeczka i  nową szatę.

W roli głównej oczywiście farby Americana Decor ;)  biała i w kolorze taupe. Szablon Americana to ciemno szara farba. Ponieważ skrzynia była z surowego drewna świerkowego wystarczyła jedna warstwa białej farby a na to pół-suchym ;) pędzlem kolor taupe.






p.s. niech nie zmyli Was perspektywa - skrzynia jest spora - na dwa rzędy czasopism, latarenka zresztą też - tylko brak dalszego planu ;)

miłego wieczoru :)

K.

sobota, 4 października 2014

Americana Decor w natarciu

Witajcie

Dziś pierwszy z obiecanych postów na temat zastosowania farb Americana Decor.
Testowanie dalej trwa, więc będą zapewne kolejne wpisy :)

Z opisu producenta:

Farby Americana Decor są farbami kredowymi na bazie akrylu, co sprawia że mają szerokie zastosowanie. Obok stylizacji mebli w różnych stylach można wykorzystywać je do techniki decoupage. Są dobrze kryjące.  Ponieważ posiadają w swoim składzie primer nadają się praktycznie do malowania każdej powierzchni - od drewna poprzez mdf, terakotę , tkaninę po szkło. Paleta zawiera 29 kolorów, można łączyć je ze sobą i mieszać. Farby są wodorozcieńczalne a narzędzia myjemy letnią wodą i mydłem.

 Uwagi "własne"

1. Paleta barw jest prześliczna, większość  to pudrowe, lekko przydymione, pastelowe  odcienie - idealne do klimatów schabby chic i vintag'owego look'u :) Są też odcienie bardziej zdecydowane, mocniejsze, jednak również w wersji przybrudzonej. Kolory można ze sobą dowolnie mieszać, więc możliwości są nieograniczone i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie :)

2. Farby są właściwie bezzapachowe, więc nie są uciążliwe w stosowaniu również  w zamkniętych pomieszczeniach.

3. Idealne krycie - przy większości kolorów wystarcza jednokrotne malowanie - jedynie w przypadku białego i kremowego koloru może być konieczna druga, cieńsza warstwa farby. To rewelacyjna sprawa, szczególnie w przypadku stylizacji mebli - czas odnowienia skraca się naprawdę znacznie :)

4. Wydajność - jednokrotne krycie sprawia, że farby są naprawdę wydajne, a małe opakowanie starcza na dużo :)

5. Sposób nakładania - miękki  pędzel lub gąbeczka, a także tradycyjny wałek gąbkowy. Ja używałam pędzla - farba idealnie się rozprowadza, nie pozostawia żadnych smug czy śladów nakładania. W przypadku tradycyjnych farb akrylowych pędzel nie sprawdzał się zbytnio.

6. Na "pierwszy ogień" poszło lustro w złotej ramie. Rama  ( jak się okazało w trakcie prac ) nie była drewniana, tylko z jakiegoś bliżej nieokreślonego tworzywa. Część ramy porządnie zmatowiłam papierem ściernym, a część tylko wyczyściłam z kurzu. Użyłam koloru o nazwie vintage - przydymiony odcień miętowy. Rzeczywiście jednokrotne krycie w zupełności pokryło złotą farbę ramy. Tylko miejscami trzeba było nałożyć drugą cienką warstwę. Niestety w miejscach, gdzie rama nie została zmatowiona papierem farba po wyschnięciu dała się zeskrobać paznokciem. W miejscach zmatowionych przylega idealnie. Wg mnie jest to specyfika materiału, z którego wykonana jest rama.

 zdjęcie odnowionego lustra ( mocno robocze, aranżacja tego kąta w przedpokoju jeszcze nie jest skończona )



rzeźbienia ramy podkreśliłam białą farbą akrylową duluxa  - dla sprawdzenia, czy farby ze sobą współgrają. Jak widać nie ma problemu, nic się nie dzieje z żadną z nich. Detale podkreśliłam tzw metodą "suchego pędzla"


Na koniec lustro zabezpieczyłam lakierem Americana Decor, ale o o tym bliżej w następnym poście :)

Farby i pozostałe akcesoria Americana Decor możecie kupić m.in. w sklepie internetowym nicnierobienie.com lub stacjonarnie w Łodzi na ul. Sienkiewicza 35 :)

poniedziałek, 15 września 2014

Work in progress czyli testujemy....

Witajcie

Na początku września rozpoczęłam testowanie nowych na polskim rynku farb kredowych amerykańskiej firmy Americana Decor. Co tu dużo ukrywać - skradły moje serce i postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na ich temat.

Dzisiaj tylko zajawkowa fotka ;) na zaostrzenie apetytów ;)


miłego dnia !

K.

sobota, 17 maja 2014

Kalina koralowa

Witajcie

Sezon ogrodowy w pełni - choć pogoda mało sprzyjająca niestety... Dziś wpadam z szybkim pytaniem - z nadzieją, że znajdzie się ktoś kto rozwieje wątpliwości.

Poniżej zdjęcie Kaliny koralowej, która ogromnie mi się podoba i prawie już ją nabyłam. No właśnie, prawie - spotkałam się z opinią, żeby jej nie sadzić, bo cyt.: " robali będziesz miała pełno "
To jak to z tymi robalami jest? Macie u siebie kalinę? podpowiecie?




Drugi  z moich "must have" -clematis Blue Light - wypatrzony u Joasi z Green Canoe - absolutnie mnie zachwycił i mam nadzieję zostać jego posiadaczką już niebawem ;) właśnie za pośrednictwem sklepu e-clematis.


obiecuję już niebawem wrócić z fotkami tego, co obecnie mam "na warsztacie" - a będzie tarasowo-ogrodowo właśnie :)

miłej niedzieli !

K.

niedziela, 2 marca 2014

Metamorfoza szafki łazienkowej

Witajcie

Z czasem na blogowanie dla przyjemności  u mnie krucho bardzo, zastanawiam się właściwie nad zamknięciem tego miejsca, bo wpisy z rzadka i  niesystematycznie bardzo...

Póki jestem jednak  "w fazie zastanawiania" pokazuje metamorfozę łazienkowej szafki - z górnej biało-szarej  łazienki 

Szafka była zwyczajna, sosnowa, jeden z "giełdowych" zakupów. Po pomalowaniu na szaro dość długo stała bez uchwytów i zdobienia.


rozetę i ornament przy szufladzie zrobiłam za pomocą szablonu.


uchwyty kupione w Nanu-Nana



a to szafka "przed"

Na koniec prośba do Was - może doradzicie jakiego typu kosze/pojemniki dać na półki ( do pochowania łazienkowych untensylii rzecz jasna ) - na razie stoją  zupełnie "przypadkowe" i raczej słabo pasujace..

miłej niedzieli

K.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wybór tostera i coś na ząb ;)

Witajcie

Lubicie grzanki ? My bardzo, stary toster nie spełnia juz swojego zadania, postanowiłam poszukać nowego. Przy okazji pasującego do klimatu kuchni, której fragmenty pokazywałam tutaj.

Marzył mi się egzemplarz w klimacie retro i koniecznie na 4 grzanki, żeby nikt nie czekał na swoją kolej ;) O dziwo, znalazłam dość szybko... i to nawet 3 ;) Wszystkie firmy Delonghi.

Pierwszy ostatecznie odpadł, wydaje mi się zbyt "elegancki" , ale może komuś z Was wpadnie w oko ;)

pozostają dwa pozostałe - oba mi się podobają, chyba losowanie trzeba zrobić ;)

 dostępny od ręki :


i do poszukania :


ciekawa jestem Waszych głosów :)

a na deser - coś na ząb:

Ciasto marchewkowe wersja kombinowana



Kombinowana, bo znajdowane w sieci przepisy zawsze dostosowuję do własnych potrzeb - szczególnie jeśli chodzi o zamienniki cukru czy białej mąki ;) Kombinuję jednym słowem. Tym razem to kombinowanie wyszło naprawdę super :) Ciasto jest pyszne, dość wilgotne, ale nie za bardzo "tłuste", słodkie w sam raz ( dla mnie nawet ciut za słodkie ). Ma tylko jedną wadę - porcja jest dość mała, więc najlepiej upiec od razu z podwójnej ;)

 
Składniki na małą tortownicę lub kwadratową foremkę:



1/3 szkl. mąki jaglanej

ok. 1 szkl. mąki orkiszowej razowej
2 łyżki miodu
2 łyżki melasy
2 łyżki ksylitolu
łyżeczka sody
łyżeczka proszku
 łyżeczka dobrej przyprawy do piernika (  lub więcej, wg uznania )
1/2 łyżeczki cynamonu ( lub wg uznania )
1 i 1/4 szkl. marchewki startej na drobnych oczkach
1/2 szkl. rodzynek
3 średnie jajka (  najlepiej z wolnego wybiegu, ze sprawdzonego gospodarstwa )
1/3 szkl. oleju ( najlepiej kokosowego lub innego nierafinowanego do pieczenia )

miód i melasę rozpuścić na małym ogniu. 
W misce wymieszać obie mąki, proszek, sodę, ksylitol i przyprawy. Dodać rodzynki i marchew.
Do drugiej miski wbić jajka i zmiksować, na końcu dodać olej - kokosowy należy przed dodaniem lekko podgrzać, gdyż w temp pokojowej jest stały. 
Delikatnie połączyć składniki mokre i suche.

Piec w temp 170-180st ( ja mam specjalny program do delikatnych ciast, ale można z termoobiegiem )  ok 35-40 min - do suchego patyczka ;).

Smacznego :)