Kochamy się, śmiejemy, kłócimy, krzyczymy, płaczemy i radujemy...
a w tle zegar cichutko tyka... bezustannie....

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Metamorfoza krzesła, czyli Americana Decor ciąg dalszy...

Witajcie

Obiecywany dawno ( oj, baaardzooo dawnoooo  tutaj i jeszcze  tu ) kolejny post na temat moich spostrzeżeń w pracy z farbami kredowymi Americana Decor.

Tym razem padło na krzesła do kącika jadalnianego. No dobrze, KRZESŁO - na razie odnowiłam JEDNO.

Jak to u mnie często bywa, trafiłam na nie przypadkiem  w JYSKu, gdy szukałam doniczek. Cena była okazyjna, kształt prawie wymarzony, tylko kolor kompletnie nie ten. Prezentowało się tak:


Jak widzicie, krzesło jest drewniane, pokryte ciemną bejcą i lakierem na wysoki ( dość ) połysk. W tym wypadku niestety zwykłe zmatowienie papierem nie wystarczyło - farbę po wyschnięciu  można było zeskrobać paznokciem - na szczęście zrobiłam tylko próbę na jednej z nóg. 
Trzeba więc było zeszlifować do prawie czystego drewna.



Wybrałam  kolor DELICATE  - pastelową, delikatną żółć. Na zbliżeniach efekt po jednokrotnym malowaniu - jak widać w miejscach, gdzie nie udało się idealnie zeszlifować ciemnej bejcy widać lekkie prześwity, konieczne było ponowne malowanie.


i tak prezentuje się po zakończeniu prac:


W trakcie malowania zmieniłam zwykły miękki pędzel na pędzel Americany dedykowany do tych farb - jest absolutnie IDEALNY a komfort i jakość malowania bez porównania.

WAŻNE: farby Americana nakładamy inaczej niż standardowe farby akrylowe do drewna i metalu - krótkimi ruchami pędzla w przód i w tył, miejsce przy miejscu. Nie ciągniemy pędzla z farbą przez całość malowanego przedmiotu.

p.s. tak długo trwało redagowanie tego posta, że mam już gotowe nie jedno a TRZY krzesła ;)  - dwa żółte i dwa jasnoszare.

p.s. 2 krzesła z pręcikami w oparciu nie są najłatwiejszym przedmiotem do malowania ;) a i szlifowanie trwało naprawdę długo. Za to tym razem nie użyłam blokera

w następnym poście słów parę o wydajności preparatów Americana :)

miłego tygodnia

K.