Kochamy się, śmiejemy, kłócimy, krzyczymy, płaczemy i radujemy...
a w tle zegar cichutko tyka... bezustannie....

sobota, 4 października 2014

Americana Decor w natarciu

Witajcie

Dziś pierwszy z obiecanych postów na temat zastosowania farb Americana Decor.
Testowanie dalej trwa, więc będą zapewne kolejne wpisy :)

Z opisu producenta:

Farby Americana Decor są farbami kredowymi na bazie akrylu, co sprawia że mają szerokie zastosowanie. Obok stylizacji mebli w różnych stylach można wykorzystywać je do techniki decoupage. Są dobrze kryjące.  Ponieważ posiadają w swoim składzie primer nadają się praktycznie do malowania każdej powierzchni - od drewna poprzez mdf, terakotę , tkaninę po szkło. Paleta zawiera 29 kolorów, można łączyć je ze sobą i mieszać. Farby są wodorozcieńczalne a narzędzia myjemy letnią wodą i mydłem.

 Uwagi "własne"

1. Paleta barw jest prześliczna, większość  to pudrowe, lekko przydymione, pastelowe  odcienie - idealne do klimatów schabby chic i vintag'owego look'u :) Są też odcienie bardziej zdecydowane, mocniejsze, jednak również w wersji przybrudzonej. Kolory można ze sobą dowolnie mieszać, więc możliwości są nieograniczone i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie :)

2. Farby są właściwie bezzapachowe, więc nie są uciążliwe w stosowaniu również  w zamkniętych pomieszczeniach.

3. Idealne krycie - przy większości kolorów wystarcza jednokrotne malowanie - jedynie w przypadku białego i kremowego koloru może być konieczna druga, cieńsza warstwa farby. To rewelacyjna sprawa, szczególnie w przypadku stylizacji mebli - czas odnowienia skraca się naprawdę znacznie :)

4. Wydajność - jednokrotne krycie sprawia, że farby są naprawdę wydajne, a małe opakowanie starcza na dużo :)

5. Sposób nakładania - miękki  pędzel lub gąbeczka, a także tradycyjny wałek gąbkowy. Ja używałam pędzla - farba idealnie się rozprowadza, nie pozostawia żadnych smug czy śladów nakładania. W przypadku tradycyjnych farb akrylowych pędzel nie sprawdzał się zbytnio.

6. Na "pierwszy ogień" poszło lustro w złotej ramie. Rama  ( jak się okazało w trakcie prac ) nie była drewniana, tylko z jakiegoś bliżej nieokreślonego tworzywa. Część ramy porządnie zmatowiłam papierem ściernym, a część tylko wyczyściłam z kurzu. Użyłam koloru o nazwie vintage - przydymiony odcień miętowy. Rzeczywiście jednokrotne krycie w zupełności pokryło złotą farbę ramy. Tylko miejscami trzeba było nałożyć drugą cienką warstwę. Niestety w miejscach, gdzie rama nie została zmatowiona papierem farba po wyschnięciu dała się zeskrobać paznokciem. W miejscach zmatowionych przylega idealnie. Wg mnie jest to specyfika materiału, z którego wykonana jest rama.

 zdjęcie odnowionego lustra ( mocno robocze, aranżacja tego kąta w przedpokoju jeszcze nie jest skończona )



rzeźbienia ramy podkreśliłam białą farbą akrylową duluxa  - dla sprawdzenia, czy farby ze sobą współgrają. Jak widać nie ma problemu, nic się nie dzieje z żadną z nich. Detale podkreśliłam tzw metodą "suchego pędzla"


Na koniec lustro zabezpieczyłam lakierem Americana Decor, ale o o tym bliżej w następnym poście :)

Farby i pozostałe akcesoria Americana Decor możecie kupić m.in. w sklepie internetowym nicnierobienie.com lub stacjonarnie w Łodzi na ul. Sienkiewicza 35 :)